W nocy z 4 na 5 czerwca nieustraszeni pożeracze pączków dokonali najścia na piekarnię w Pieckach. Oszołomiony niespodziewanymi odwiedzinami piekarz został zmuszony do sprzedania wielkiej ilości pączków. Zdarzenie jeszcze długo będzie śniło mu się po nocach… Nie tylko piekarz będzie z utęsknieniem czekał na kolejne najście sympatycznych uczniów klas trzecich naszego gimnazjum. Między 4 a 6 czerwca wiele wydarzyło się na Mazurach za sprawą wspomnianej grupy gimnazjalistów. Po pierwsze, zwierzęta w Kadzidłowie zostały nakarmione i
wybawione. Szczególnie małe warchlaczki długo nie zapomną marianowych pieszczot i zabaw, łoś Bajkał od razu polubił III A. Bobry na Krutyni dawno nie słyszały tak radosnej grupy, nie wspominając o łabędziu i jego rodzinie. Trzeba tu dodać, że wszystkie te przyjemne zdarzenia odbywały się w strugach deszczu, ale czy to komuś przeszkadzało? Po drugie, za Giżyckiem w ośrodku Gwarek też było mokro, ale nie od deszczu. To nasi nieustraszeni uczniowie brali udział w grach i zabawach, których nieodzownym elementem była woda. Najpierw gra fabularna w lesie, w czasie której poległ niejeden komar, potem gry integracyjne prowadzone przez sympatycznych instruktorów. Nasi uczniowie zostali podzieleni na dwie grupy o dumnych nazwach „Komary” i „Pączki”! Rywalizowali ze sobą, a to biegając w trzyosobowych spodniach, a to przemieszczając się grupą na wieloosobowych nartach, a to wskakując i zeskakując z konia (mniejsza o szczegóły), a to budując wodociąg z rur itd. Po zaciętej i ostrej rywalizacji zwyciężyła grupa Komarów, która w nagrodę mogła wymyśleć zadanie dla Pączków. Oczywiście nie było tu miejsca na litość Komary postanowiły oblać wodą z wiadra Pączki. Nie byliby to nasi uczniowie, gdyby poddali się bez walki. Pączki, nie bacząc na swoją beznadziejną sytuację i na srogość rywali, w chwili krytycznej ruszyli do walki i… znacie wynik, ale i tak wszyscy jesteśmy z Pączków dumni! Po tak trudnych i męczących zadaniach (a nie wszystkie zostały tu wymienione) nasi wspaniali uczniowie zmoczeni i głodni zostali przewiezieni do twierdzy Boyen w Giżycku na zwiedzanie wspomnianego obiektu. Mimo trudów nie rozczulali się nad sobą. Po twierdzy zwiedzali jeszcze Giżycko; most obrotowy, molo i brzeg kanału Łuczańskiego. Może ktoś pomyśli, ze po takich trudach przeżytych w upalny dzień uczniowie nadają się tylko do łóżek? To znaczy, że nie zna dzielnych Komarów i Pączków z naszego gimnazjum! Po obiadokolacji, jeszcze tego samego dnia uczniowie nasi tańczyli na dyskotece! Po trzecie, planetarium w Olsztynie nie gościło w tym sezonie tak grzecznej i ciekawej wszechświata grupy jak III A i III B. Po krótkim spacerze po starym mieście, pożegnaliśmy Olsztyn, a po niedługiej podróży przywitaliśmy Olsztynek. Jurek z III A jakby się tu wychował. Pan hutnik, który prezentował nam swój wysoki kunszt rzemieślniczy, zadał wiele pytań, aby sprawdzić czujność naszych uczniów. Za poprawne odpowiedzi rozdawał szklanki wykonane w owej hucie. Jurek z III A znał wszystkie odpowiedzi, a nawet zgłaszał się zanim padło pytanie! Skutkiem tego wrócił do domu ze sporą ilością szklanek. Szczęśliwie zakończyliśmy wycieczkę w Ząbkach, które przywitały nas ładną pogodą. Po wycieczce wszyscy wypoczęci i zadowoleni rzucą się w wir szkolnej pracy, aby dobrym świadectwem zakończyć rok szkolny. Grupą młodzieży z wielką przyjemnością opiekowały się panie: Agnieszka Biniewska-Weremczuk, Małgorzata Wiśniewska i Monika Budelewska-Zdun.
(Monika Budelewska-Zdun)